Po mojej ulicy chodzi człowiek:
wieści koniec świata. Podobno,
spotkał Boga między literami.
Kiedy pytam: czy budować arkę -
nie odpowiada. Wyjmuje z teczki
wieczność i rozkłada na stole.
Ma wyłącznosć na życie po śmierci.
To niewygórowana cena - mówi -
zrezygnować z siebie. Gdy odmawiam,
zdziwiony, patrzy jak na głupca.
Nie rozumie, że mnie na to nie stać.
10 VII 2008
|