Kiedyś, siadaliśmy na trawie - gubiac noce
między słowami, paliliśmy ogniska z godzin.
Inne były granice snów. Nikt nie myślał
o rachunkach, kranie, kominku gorącym, który
samotności nie ogrzewa. Teraz, noc siada
na skraju lampki - grozę do snu sączy -
powieki strach zaciagnać.
02 VIII 2008
|