Latarnie, mijane szybko, ledwie nadążają skinąć światłem.
Na przekór paradoksom Zenona z Elei,
przekraczam nieskończoność pomiędzy punktami.
Poznałem już zawiłosci Ukrainy:
nie przeraża mnie wszechobecne - dawaj.
Wyprostowane pytajniki nie podcinają nóg.
Kolejka pod szlabanem pozwala patrzeć inaczej.
Kilometr w 12 godzin, a jeszcze tyle pozostało.
Może to prawda, ze drogę da się dzielić bez końca.
Dostrzegam rysy twarzy i intensywnosć świateł.
Zawieram znajomości, a ty - czekając - jeszcze nie wiesz,
że granica dobiera nam nowych przyjaciół.
07 VIII 2008
|