Ile to trzeba się nachodzić... Ilu ludzi poznać
i zamordować. Czasem, nóg nie starcza, odwagi.
Wtedy, bierze się cokolwiek - nazywa to szczęściem.
Zabiłem wiele osób: przychodzą, stają nade mną,
krzyczą. Otwieram wtedy oczy w noc i na chwilę
staję się martwy jak oni. Teraz, będę musiał
pozbyć się ciebie. Uwierz mi, płaczę nad każdą ofiarą,
a potem długo noszę żałobę. Tak naprawdę, nigdy
nie pozbyłem się ciał: zagrzebałem je tylko.
04 XI 2008
|