Dziewczęta wyjadą do Szwajcarii. Już spakowały
sukienki. Wyszczuplone lato rtęć wypuszcza z dłoni.
Wieczór mija mnie pogrzebem i dogasa. Mało kto
opiera się Europie. Za te kilka groszy, można kupić
trochę zazdrości, święty spokój albo kawałek własnego
życia. Może i ja gdzieś wyjadę - studiować rysy na ścianach
albo wróżyć z odprysków farby rychły początek świata.
Dziewczęta wrócą ze Szwajcarii - i ja pewnie wrócę.
Spotkamy się intensywnie obojętni: rozpakujemy walizki,
wypijemy piwo. Gdy szklanki napełnią się nocą - odejdziemy,
jak zawsze. Jest nadzieja, że wszystko ułoży się,
pewnego dnia, przy wódce, gdy nikt nie będzie miał już ust.
11 VI 2008
|