Wybrali garnitur - chcięli dopasować ciało:
wrzeszczeli na ręce i nogi - nie drgnęły.
Kazali stawać na palcach, piersi nadymać -
materiał idealnie przylegał do ich marzeń.
W bawełnianym dresie wyjechałem układać
zmarszczki na twarzy po swojemu. Wróciłem -
przymierzyłem - pasuje. Chyba urosłem..., za późno.
21 VI 2008
|