Podobno była dobrym człowiekiem.
Cierpliwie wyrywała pragnienia dzieci.
Pod jej sklepieniem rozrastały się na boki.
Przycięte marzenia układała obok życia.
Trzeba pielęgnować, będzie z tego gnój - mówiła -
doskonały nawóz dla uprawianych przeze mnie roślin.
Ekologicznie wyhodowała idealne garnitury,
spodnie z kantem ucinającym wszelką krytyke,
cnotliwe sukienki dystyngowanych córek.
Doskonała rodzina. Harmonijny obraz martwej natury.
Niebawem wtargnie tam napięte pod materiałem życie.
Jednak teraz, żałobny orszak dostojnie wędruje do ogrodu.
Za chwilę, po raz ostatni otworzą trumnę,
układajac matkę na pryzmie kompostu,
bedą wkładać do ust przegniłe szczątki dziecięcych pragnień.
|