Trzydzieści siedem lat oparło się o stół.
Jedni mówią - cud, inni – galareta owinięta folią.
Miska w większości wypełniona wodą
wystarczy odparować i już po cogito ergo sum.
Podobno, dawno temu coś wybuchło.
Ludzie wyskoczyli jak króliki z cylindra.
ktoś przystawił drabiny do drzew,
więc zeszli, ukrywając ogony pod marynarkami.
Od tamtej pory niewiele się zmieniło:
nadal chodzą, budują nory i zdychają,
trochę częściej potykają się o słowa,
bezradni - odchodzą, i to ma sens.
Trzydzieści siedem lat, jednak nigdy nie spotkałem boga.
Choć nauczyłem się przemieniać wodę w wino,
nadal nie potrafię zmartwychwstać
i spóźniam się na poranny autobus.
28 I 2009
|