chartumes
  Koniec świata
 
     Obudziłem się, któregoś dnia, a to był właśnie koniec świata, tuż przed tym, jak arcyboski meteor rozpieprzył ziemię na kawałki. Za oknem - cyrk: ludzie wrzeszczą, anioły napieprzają ich pałkami i upychają do bydlecych wagonów, oddzielnie - mężczyzn, kobiety i dzieci. Dwóch kontrastowo ubranych kolesi, skaczac sobie wzajemnie do gardeł, targuje się o każdego człowieka, jak za starych, dobrych czasów. Po chwili, przybijają piątkę, wsiadają do wypasionych dyliżansów i tak, zwyczajnie odjeżdżają, a ja zostaję zupełnie sam. Co jest, kurwa, grane?! - Krzyczę. - Przecież ze mnie, zdrowy kawał człowieka! Chyba nie zapomnieliście o mnie?! - A potem, meteor spada mi na łeb.
 
 
  Desperaci 11692 odwiedzający  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja